Czas paschalny to czas radości płynącej z największego wydarzenia w dziejach świata, ze Zmartwychwstania Chrystusa. Czytamy w tych dniach zarówno fragmenty Ewangelii o spotkaniu kobiet i Apostołów ze Zmartwychwstałym, jak i zatrzymujemy się nad kolejnymi wydarzeniami z Dziejów Apostolskich.
Czym ten czas jest dla nas? Czy potrafimy tak jak Apostołowie z mocą głosić Boże Słowo? Czy jest w nas zapał ewangelizacyjny? A może już tak się przyzwyczailiśmy do narzekania i obwiniania innych, że kościoły pustoszeją, że ludzi mniej we wspólnotach, że jakoś tak wiara słabnie… Lubimy jeszcze sobie powiedzieć: ,,nie liczy się ilość, liczy się jakość”. I sprawa załatwiona. Bo jest nas mało, ale za to jesteśmy super i w ogóle najlepsi.
Czy o to chodzi w Kościele? Czy do tego zaprasza nas Zmartwychwstały? Na pewno nie.
Okres Wielkanocny to czas, kiedy ma się w nas na nowo obudzić zapał ewangelizacyjny. Spójrzmy, co się dzieje z Apostołami, jak wychodzą na ulice, trafiają nawet do więzień, cierpią prześladowanie. I co? I nic, głoszą dalej, nie zamykają się we własnej wspólnocie, mało tego, idą aż na krańce świata. Jakby się wtedy zamknęli w Wieczerniku, to dziś nie byłoby Kościoła, nie byłoby wiary. Jesteśmy chrześcijanami, bo im nie brakło odwagi.
Może warto skończyć już z wymówkami typu: ,,Ja się nie nadaje”, ,,Nie liczy się ilość…”, ,,Nie mam czasu…”, ,,Przecież tyle robię w Kościele…”
Uderza mnie 21. rozdział Ewangelii według św. Jana. Apostołowie nocą błądzą po jeziorze. I nic nie złowili. A kiedy nad ranem wyruszają, odpowiadając na Słowo Pana, sieć jest pełna. To jest moc Słowa. Jak coś robimy po swojemu, to często wracamy zmęczeni, pogubieni i sfrustrowani. A może warto, byśmy najpierw zasłuchali się w Słowo Pana i na Jego głos zarzucili sieci?
Dla nas w Ruchu Światło-Życie to świetny moment, aby wyjść z Bożym Słowem do ludzi, aby głosić Jego Zmartwychwstanie. Gdy wyszliśmy kiedyś w ramach Szkoły Animatora głosić Jezusa na ulicach Wisły, usłyszałem od starszych animatorów, że Szkoła Animatora nie jest miejscem do ewangelizowania. Zdziwiłem się, a bardziej nawet zasmuciłem. W sumie wszystko możemy jakoś wytłumaczyć, usprawiedliwić i… spać spokojnie. Ale czy wtedy odpowiadamy na Jezusowe wezwanie: ,,Idźcie i głoście, aż po krańce świata”?
Pomyśl, co ty możesz zrobić. Jak możesz dotrzeć z Ewangelią do swojej rodziny, klasy, do współpracowników, do znajomych na studiach, przyjaciół?
To jest właśnie ten czas, kiedy mamy wyruszyć z nową mocą i pewnością, że nie głosimy siebie, ale Jego zwycięstwo nad śmiercią i szatanem. A więc do dzieła. Nie szukaj już wymówek i tłumaczeń, ale zacznij troszczyć się o to, by dzięki Twojej odwadze kolejne pokolenia mogły cieszyć się wiarą i doświadczeniem żywego Kościoła.