[Dekalog Oazowicza #7] Domowy Kościół

Wywiady z cyklu Wielkie Charyzmaty Ruchu Światło-Życie powracają na tapet! Charyzmat Domowego Kościoła – a na co to komu do szczęścia potrzebne? – odpowiadają Dominika i Szymon Ciuberek.

Co według Was jest żywym środowiskiem wiary i żywą komórką Kościoła w Domowym Kościele [dalej: DK]?

Szymon: Doświadczyliśmy tego bardzo w tych czasach pandemicznych, kiedy spotykaliśmy się jako wspólnota – rodzina, łącząc się przez internet, będąc na mszy, przeżywając w taki sposób całe Triduum. Tworzyliśmy taką małą wspólnotę, odseparowani, ale zebrani właśnie przy Chrystusie, jako taka cząstka Kościoła, taka mała wspólnota, która gdzieś się łączy z tą większą wspólnotą.

Dominika: Tak jak Szymon powiedział, na tym to polega. Sama kwestia Domowego Kościoła, że my sami jesteśmy tu takim Domowym Kościołem, ale spotykamy się też później w większych wspólnotach np. na kręgu. Wynosimy wtedy nasz mały Kościół, żeby podzielić się nim z innymi. I ta taka nasza codzienność jako pokazywanie wiary, czy dzieciom przez proste rzeczy, niekoniecznie przez czytanie Pisma Świętego, które przeczytamy i pomodlimy się fragmentem. Szczególnie przez pokazywanie moralności chrześcijańskiej. Przykładem tego jest to, że my się kochamy, jesteśmy życzliwi dla siebie i dla dzieci. Także w takiej rzeczywistości prostej, gdy ktoś patrząc na nas, niekoniecznie wiedząc, że jesteśmy z DK i jesteśmy ludźmi wierzącymi, mógł się zainspirować naszą postawą i tym jak my żyjemy. W czasach epidemii szczególnie to się odczuło, że jesteśmy rodziną i jako rodzina także możemy tworzyć Kościół.

Jaki i czym powinien być Domowy Kościół?

Dominika: W moim domu wiara była rzeczą poniekąd tradycyjną. Nam wiarę przekazywała głównie mama, była ona kobietą bardzo religijną i ja patrząc na nią, widziałam, że siłę, którą czerpie do wychowania nas, czerpie ze swojej relacji z Panem Bogiem. Widziałam w niej tą wiarę i ufność do Pana Boga, o każdy dzień, że On się zatroszczy. To także jest sednem DK, tego jak my w nim funkcjonujemy – zaufanie, które dodaje nam siły w codzienności i naszej wierze. Chodzi o to, aby oprócz tradycji, np. przy Bożym Narodzeniu i całej tej otoczki, to my chcemy wejść w to głębiej i wierzymy, że to dzieje się teraz, w tym momencie. Staramy się to w rodzinie bardzo mocno ukazywać. Tłumaczymy dzieciom bardzo prostymi, małymi rzeczami: jest Boże Narodzenie i nie chodzi o choinkę, o wigilie, że musi być 12 potraw, ale o to że rodzi się w tym momencie Pan Jezus. I staramy się dziewczynki wychowywać w taki sposób, by pokazywać im prawdę. DK też powinien być wsparciem dla naszych dzieci. Chcemy je tak kształtować, aby czuły się swobodnie i nie bały się przyjść do nas porozmawiać szczerze, żeby czuły się bezpiecznie w tym naszym DK, aby oprócz wiary też czuły tę miłość, którą my możemy im dać. Staramy się by wiedziały, że tę siłę i to wszystko czerpiemy od Pana Boga. Pokazujemy swoim życiem, jak my jako ludzie opierając się na wierze w Pana Boga, funkcjonujemy w naszym życiu, w dylematach, że np. pierwsze co to staramy się wszystko przemodlić i prosić Boga o pomoc, wskazówkę, że jeśli są jakieś trudności to wierzymy, że tak miało być.

Szymon: Powinien być taką wspólnotą wspierania się rodzin. Ja zawsze dużo czerpałem ze wspólnot, w których byłem. Także z tego, że spotykałem ludzi z podobnymi problemami co ja i czerpałem z ich rozwiązań. DK jest wspólnotą ludzi, którzy mają podobne problemy, trudności w wierze i możemy czerpać wzajemnie od siebie, szukać wsparcia. We wspólnocie odkrywamy, że nie jesteśmy sami z problemami, które możemy mieć w życiu wiary.

Dominika: Bo czasami, z perspektywy kobiety, jak przychodzimy na spotkanie kręgu, to mówimy co u naszych dzieci, jakie są postępy. Mi to dużo daje, że dzieląc się na spotkaniu: “nie mam czasu i siły żeby się modlić Namiotem Spotkania, bo po prostu mi dzieci nie dają możliwości, a wieczorem padam na twarz, no i nie jestem wstanie się modlić, i jest to dla mnie dużym wyrzutem”. Po czym mówi mi koleżanka z dwójką małych dzieci: “mam to samo! Ale po prostu traktuje zajmowanie się dziećmi jako modlitwę. Powtarzam sobie fragmenty czy akty strzeliste w głowie.” – mówię sobie w tym momencie: “wow, nie jestem w tym sama!”

Jakie są zagrożenia braku DK w rodzinie, w świecie?

Szymon: DK, nawet taki sformalizowany, to rodzina. Każda rodzina wierząca jest taką podstawową jednostką wiary. Jak takiej jednostki brakuje, to szukamy tych wspólnot, ale nie wszyscy zawsze trafiają do poznania Boga i spotkania z Nim. Taka wiara, którą się przekazuje w rodzinie, jest pierwszym kontaktem, miejscem gdzie możemy poznać Pana Boga i może nas ono nakierować na kierunek spotkania Go.

Dominika: Gdyby nie było DK, jako też wspólnoty DK, brakowałoby mi spotkań z ludźmi, którzy żyją tak jak my. Są znajomi z kręgów oazowych i są także znajomi z zewnątrz. Ci pierwsi, którzy żyją jak my, są wierzący, należą właśnie do DK, możemy od nich czerpać dużo inspiracji, jak pogłębiać naszą wiarę rodzinną. I może jesteśmy też bardziej szczerzy w rozmowie z nimi, nie musimy się nie tyle wstydzić, co po prostu łatwiej jest porozmawiać otwarcie, bo wiemy, że będą nas bardzo dobrze rozumieć. Myślę, że to też jest nam bardzo potrzebne, że możemy się dzielić z innymi jak my żyjemy w DK i jak oni w nim żyją. Możemy tworzyć wspólnotę rodzinną, a także tę większą. Wydaje mi się, że czegoś takiego może brakować jeśli kogoś w DK nie ma, jest wtedy taka pustka. Odnoszę wrażenie, że jeżeli mam relacje z ludźmi, z którymi łączy mnie Pan Bóg, to te relacje są dużo trwalsze niż takie, które zawieram z takimi znajomymi, gdzie Pana Boga między nami nie ma. Myślę, że to też jest takie dodatkowe spoiwo tak samo jak w domu tak i pomiędzy rodzinami.

Skąd pragnienie życia tym charyzmatem? Rozumiem, że u was to była naturalna droga – od młodzieżówki, przez dorosłych, aż po Domowy Kościół – jednak w którymś momencie decyzja musiała zapaść. Skąd to się wzięło?

Dominika: Z potrzeby bycia we wspólnocie! Bo całe życie wychowywaliśmy się we wspólnocie i naszym naturalnym pragnieniem było taką mieć. Taką, do której moglibyśmy przynależeć i osobno, i jako cała rodzina.

Szymon: Mieliśmy potrzebę być razem z dziećmi we wspólnocie. Że dzieci też będą mieć kontakt z wspólnotą. Przez to staramy się uczyć przekazywania wiary, że to jest ważne, i że staramy się wzrastać. Dlaczego akurat DK? Bo będąc w Ruchu ocieraliśmy się o niego.

Dominika: Jeździłam się opiekować dziećmi na rekolekcje DK i tam się nim zachwyciłam, widząc ich od środka. I zawsze myślałam, że ja też chciałabym być taką rodziną. Rodziną, dla której to wszystko jest takie naturalne, dzieci widzące, że inni tak żyją i też się modlą, i nie myślą sobie, że są jakimiś alienami, tylko właśnie – jest to dla nich naturalne.

Czy DK jest polem minowym? Przecież jest dużo przestrzeni, na których można się wyłożyć i spartaczyć.

Szymon: Ale możemy też dużo zyskać!

Dominika: Jesteśmy ludźmi i też popełniamy błędy. I tak jak Szymon powiedział – możemy wiele zyskać. Uważam, że wszędzie jest ryzykownie, ale jeśli trzymamy się Pana Boga to idziemy z Nim przez życie. Możemy każde pole minowe pokonywać razem z Nim i jest ono wtedy dużo mniejsze. Mamy wsparcie z Jego strony. Jako rodzina mamy siebie. Na przykład takie rzeczy jak kłótnia małżeńska, nie mogłabym się długo gniewać, pójść spać niepogodzona z Szymonem i mieć wizje tego, że Pan Bóg na to patrzy. Przez to, że jestem osobą wierzącą i wybrałam charyzmat DK to znaczy, że mam wsparcie od Niego, pewność że On pomoże mi się z tym uporać, na przykład: “Panie Boże zabierz moją pychę, daj mi cierpliwość”.

Jak wam się żyło DK w czasie pandemii?

Szymon: Przede wszystkim nie było kręgu. Ja to odczułem tak, że brakowało mi wspólnoty, dzielenia się w niej swoimi przeżyciami – tak na żywo przede wszystkim. Wspólnota ma wartość, to ona napędza nas do działania.

Dominika: Podpisuję się pod tym.

Szymon: U nas ten czas zbiegł się z tym, że urodziła się Faustyna. Na początkowym etapie i tak nie moglibyśmy chodzić razem do kościoła. Musielibyśmy się wymieniać, a tu się okazało, że mogliśmy być razem, bo Eucharystia była w domu.

Dominika: Zawsze staraliśmy się, by ta msza była taka uroczysta, ładna. Piękne ubranie, dziewczynki w sukienkach – żeby wiedziały, że jest niedziela i są na mszy. W tym momencie starsza córka nie mogła się bawić zabawkami, tylko brała udział z nami w Eucharystii.

 


Dominika i Szymon Ciuberek

Animatorzy Ruchu Światło-Życie. Na codzień Szymon – inżynier elektronik, Dominika – architekt wnętrz. Od trzech lat szczęśliwi małżonkowie. Rodzice Zuzi i Faustyny. Raczkujący w Domowym Kościele u początku drogi.


CHARYZMAT DOMOWEGO KOŚCIOŁA, CZYLI ODNOWY RODZINNEGO KATECHUMENATU I RODZINY JAKO EKLEZJOLI

Praktyka chrztu niemowląt tylko wtedy zabezpieczy trwanie i przedłużanie się Kościoła w nowych, narastających pokoleniach, jeżeli rodzina będzie żywym środowiskiem wiary i żywą komórką Kościoła – domowym Kościołem i eklezjolą, a przez to domowym katechumenatem. Inaczej dojdzie do tego, co już istnieje w wielu krajach: sformalizowana, magicznie i zabobonnie pojmowana i czysto zwyczajowo zachowywana praktyka chrztu (i innych sakramentów) w połączeniu z całkowicie pogańskim i materialistycznym stylem życia. W tej sytuacji oazy rodzin i wywodzący się z nich ruch wspólnoty rodzinnej Domowy Kościół, stanowią także cenny charyzmat-dar, jakim Ruch może służyć Kościołowi.

Za: Ks. Franciszek Blachnicki, „List z Boliwii”, Wydawnictwo Światło-Życie, Kraków 2017, s. 9.

Grudzień 2024

7 grudzień

Cały dzień
II Dzień Wspólnoty Animatorów i Diakonii w rejonach

8 grudzień

Cały dzień
II Dzień Wspólnoty w rejonach
Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny